Nowy Jork – miasto tysiąca świateł

Miejsce, w którym czas płynie inaczej

Nowy Jork od zawsze moim marzeniem!

Jeżeli jest coś o czym marzycie odkąd tylko sięgacie pamięcią, to zapewne zrozumiecie moją fascynację Nowym Jorkiem. Jest to moje ulubione miasto i od zawsze chciałam tam zamieszkać. Uwielbiam Nowy Jork za jego architekturę, kolorowe neony, miliony świateł i aurę tajemniczości. Na pytanie gdzie chciałabym spędzić resztę życia, bez wahania odpowiem, że właśnie w Nowym Jorku. Nigdy nie umiałam do końca wytłumaczyć skąd wzięła mi się tak ogromna miłość do tego miasta, ale wydaje mi się, że dzięki wielu książkom, filmom i serialom, których akcja dzieje się w właśnie w tym miejscu! Nowy Jork zawsze jest opisywany jako miasto pełne tajemnic i magii. Zdaję sobie sprawę, że zapewne wiele z tych opisów było wyidealizowanych, ale według mnie deszczowy dzień w Nowym Jorku jest i tak, i tak o wiele lepszy niż dzień w moim mieście. Wiem, taki sposób myślenia może się wydawać dziwny, ale ja tak bardzo kocham to miejsce, że nie umiem inaczej o nim myśleć.

Kiedy podróż do Nowego Jorku?

To pytanie nurtuje mnie od bardzo dawna i najchętniej odpowiedziałabym, że TERAZ!! Ale niestety na razie Nowy Jork zwiedzam tylko w swojej głowie. Mam za dużo spraw, które obecnie trzymają mnie w Polsce. Do tego dochodzą sprawy związane z wizą oraz finansowe! Taka podróż jest dość kosztowna i trzeba się poważnie zastanowić nad każdym szczegółem takiej wyprawy. A na to na razie nie mam za dużo czasu. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda mi się zrealizować to marzenie i będę mogła podzielić się z Wami cudownymi wspomnieniami i zapierającymi dech w piersiach zdjęciami z jednego z najpiękniejszych ( według mnie) miast na świecie. A na razie łapcie kilka cudownych zdjęć znalezionych w Internecie :)

picture-uh=a3a6f2b4fbe52a1851e9a2cd29c916-ps=861393207925342835263328a1bb911

Nowy Jork

Manhattan Avenue in Greenpoint Brooklyn, NY

Manhattan Avenue in Greenpoint Brooklyn, NY

Brooklyn Bridge

Brooklyn Bridge

P.S. Łapcie linka do mojego ulubionego konta na Instagramie ze zdjęciami Nowego Jorkuhttps://www.instagram.com/newyorkstagrammy/

Można się zakochać, prawda?

Opublikowano Marzenia, Podróże | Otagowano , , , , , , , | Skomentuj

Wrocław wzywa każdego z nas!

Wroclove i inne miłości

 Pierwsze wrażenie jest zawsze najważniejsze

Wrocław był miastem, które nigdy szczególnie nie przyciągało mojej uwagi. Nie widziałam w nim niczego specjalnego. Miasto jak każde inne. Jednak zakochałam się w nim już od pierwszego wejrzenia. Urzekła mnie jego architektura, historia i klimat jaki się odczuwa spacerując uliczkami. Dodatkowo, moje serce podbiły wrocławskie krasnale, na które można natknąć się, co jakiś czas zwiedzając Wrocław. Rynek wrocławski jest według mnie podobny do rynku w Poznaniu, ale nie można zaprzeczyć, że widać różnice pomiędzy tymi miastami. Przecudowna i zapewne warta zobaczenia jest także panorama Wrocławia. Najbardziej popularnym i chyba najlepszym miejscem do podziwiania miasta jest Sky Tower.Myślę, że każdy powinien wybrać się tam i zobaczyć Wrocław z góry na własne oczy! :)

Wrocław

Wrocław

Wrocław i Japonia? Czy to możliwe?

Jest jeszcze jedno wyjątkowe miejsce, o którym chciałabym trochę opowiedzieć. Mam na myśli Ogród Japoński. Kto by pomyślał, że wśród zgiełku codzienności  kryje się mała oaza spokoju i harmonii? Definitywnie dzięki tej lokacji Wrocław stał się dla mnie jeszcze piękniejszy. Oczywiście zwiedzałam ten ogród latem, dlatego barwy i zapachy kwiatów cudownie mieszały i współgrały ze sobą. Spacerując między cudownymi roślinami można uwolnić się od niepotrzebnych, negatywnych wibracji i naładować pozytywną energią. Dodatkowy efekt buduje szmer małych wodospadów oraz zbiornika wodnego, po którym turyści mogą pływać niewielkimi łódkami. Jeżeli jesteś osobą lubiącą przyrodę, rośliny i zwierzęta, czujesz się dobrze w ich otoczeniu, czerpiesz z nich inspirację i motywację do dalszego działania to miejsce jest właśnie dla Ciebie! :)

Ogród Japoński

Ogród Japoński

Ogród Japoński

Ogród Japoński

Wrocław skrywa wiele tajemnic i pięknych miejsc. Jest miastem różnorodności, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Można miło spędzić czas z rodziną w niedzielne popołudnie, ale także wyjść wieczorem z przyjaciółmi i bawić się do samego rana. Wszystko zależy od Ciebie i twoich preferencji. Ja osobiście uwielbiam Wrocław i gdybym mogła zamieszkałabym tam na stałe.

 

 

Opublikowano Podróże | Otagowano , , , , , , , , , | Skomentuj

Święta, święta i po świętach…

Ach ten magiczny czas

Weihnachtsmarkt, czyli mała wioska Mikołaja

Zdaję sobie doskonałe sprawę, że święta już dawno za nami. Jednak kto nie chciałby żeby trwały cały rok? W tym wpisie chcę opowiedzieć o mojej wycieczce na bożonarodzeniowy jarmark w Berlinie. Zawsze marzyłam, żeby zobaczyć Weihnachtsmarkt! Udało mi się osiągnąć cel w 2016 roku. Był to początek grudnia, czyli idealny czas, aby poczuć ten cudowny klimat. Jeśli mam być szczera to na początku poczułam się lekko przytłoczona ilością ozdób, światełek, choinek i innych świątecznych rzeczy. Lecz po chwili przestałam na to zwracać uwagę, a zaczęłam skupiać się na tym co ma do zaoferowania jarmark. Jeśli szukacie prezentu dla bliskich na święta, tutaj go znajdziecie! Jeśli szukacie jakiś świątecznych przekąsek, tutaj kupicie cały worek! Na Weihnachtsmarkt dostaniecie wszystko czego wasza dusza pragnie w święta. Grzane wino? Nie ma problemu. Dla dzieci również nie braknie miejsca. Karuzele, kolejki i słodkości, trzeba dodawać coś więcej? :)
Definitywnie jest to miejsce, które napełnia człowieka duchem świąt. Magię, która unosi się między straganami, czuć jeszcze długo po opuszczeniu Weihnachtsmarkt. Myślę, że jest każdy, choćby nawet osoba, która nie przepada za świętami, poczuje bożonarodzeniowy klimat.

Weihnachtsmarkt

Weihnachtsmarkt

 Święta minęły, czas na Berlin

Oczywiście nie pojechałam do Niemiec dla samego jarmarku. Zawsze chciałam zobaczyć Berlin, dlatego nie obyło się bez zwiedzania. Z racji tego, że to była wycieczka szkolna to odwiedzaliśmy głównie muzea, które nie zawsze są interesujące. Natomiast Muzeum Pergamońskie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Zwłaszcza zbiory sztuki starożytnej. Nie będę się za dużo o tym rozpisywać, gdyż do muzeum trzeba przyjść i zobaczyć na własne oczy wszystko.

Muzeum Pergamońskie

Muzeum Pergamońskie – rzeźba

Muzeum Pergamońskie - zdjęcia na ścianie

Muzeum Pergamońskie – zdjęcia na ścianie

Muzeum Pergamońskie - rzeźba

Muzeum Pergamońskie – rzeźba

Jeśli miałabym wypowiedzieć się na temat samego Berlina to powiem, że nie jest to miasto dla mnie. Szare i smutne. Możliwe, że okres zimowy tak wpłyną na moją percepcję. Mimo, że święta było czuć na każdym kroku dzięki ozdobą i lampkom dekoracyjnym, to i tak Berlin wydawał się bardzo przygnębiającym miejscem. Nie chcę, żeby ktoś mnie źle zrozumiał, nie twierdzę, że Berlin jest brzydki, ale po prostu nie w moim typie. Mimo wszystko jeśli ktoś by się wahał, czy odwiedzić to miasto czy nie, to nie ma co się wahać tylko lecieć kupować bilety na samolot, pociąg czy autobus :)

Brama Brandenburska

Brama Brandenburska

Święta czy nie, każda pora jest dobra by odwiedzić Berlin

Opublikowano Ciekawostki, Podróże | Otagowano , , , , , , , , , | Skomentuj

Warszawa, czyli stolica życia

Stolica jakich mało

Warszawski nastrój

Ze słonecznej Barcelony przenosimy się teraz do dość szarej Warszawy. Odwiedziłam to miasto stosunkowo niedawno, bo 21 stycznia. Pojechałam tam głównie ze względu na koncert, ale stwierdziłam, że jak już jestem w Warszawie to grzechem byłoby nie wykorzystać okazji, aby zwiedzić stolicę naszego kraju. Niestety o tej porze roku miasto nie prezentuje się zbyt dobrze. Tak jak już pisałam wyżej, Warszawa wydała mi się bardzo smutna ze względu na chmury i niską temperaturę. Byłam trochę zawiedziona, bo cały czas miałam w pamięci obraz słonecznego miasta, które widziałam latem parę lat wcześniej. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że Warszawa latem, a Warszawa zimą to dwa zupełnie inne miejsca.

Panorama Warszawy

Panorama Warszawy

Warszawa zimna jak lód

Ja jestem osobą, która zdecydowanie woli upał. O wiele lepiej odnajduję się w miejscach, gdzie jest bardzo ciepło. W związku z tym zwiedzanie Warszawy o tej porze roku było dla mnie nie lada wyzwaniem. Nawet 0°C sprawiało, że trzęsłam się jak przysłowiowa galaretka. Niestety utrudniało mi to poruszanie się po tym mieście, gdyż nie przygotowałam się na takie zimno. Lubię pieszo przedostawać się z jednej lokacji do drugiej. Dzięki temu można zobaczyć rzeczy, które ominęlibyśmy poruszając się samochodem czy autobusem. A minusowe temperatury sprawiały, że nie miałam ochoty w ogóle wychodzić z pokoju hotelowego. Ale nie pozwoliłam, żeby pogoda zepsuła mój wyjazd!

 Co warto zobaczyć?

Nie będę się się tutaj rozpisywać o tym, że warto odwiedzić Pałac Kultury i Nauki, Łazienki Królewskie, Powązki czy Chinese Garden, gdyż uważam, że są to miejsca, które  trzeba obowiązkowo zobaczyć we Warszawie. Mam zamiar opowiedzieć o miejscu, które zachwyciło mnie swoją wyjątkowością i sprawiło, że choć na parę chwil wróciłam do czasów dzieciństwa. Mam na myśli Muzeum domków dla lalek. Nie będę tutaj zdradzać szczegółów, bo już na samym wejściu czeka zwiedzających ogromna niespodzianka. Mogę tylko powiedzieć, że w tym muzeum można znaleźć domki z różnych okresów i wykonane z rozmaitych surowców. Niektóre wyglądają jak prawdziwe domy pomniejszone i ustawione na wystawie. Warto zwrócić szczególną uwagę na to jak są ozdobione i wykończone mebelki w domkach. Ich detale są cudowne. Dzięki temu każdy domek jest takim małym dziełem sztuki. Powiem szczerze, że aż byłam zazdrosna, że nie miałam takich zabawek w dzieciństwie. Podsumowując, to muzeum jest idealnym miejscem dla rodzin z dziećmi, ale nie tylko! Jeśli chcesz stać się na kilka chwil dzieckiem to gorąco polecam to miejsce.

Muzeum domków dla lalek

Muzeum domków dla lalek

O Warszawie można pisać i pisać. Jedni ją kochają, inni nienawidzą. Myślę, że każdy powie (pomimo różnych opinii), że Warszawa jest obowiązkowym punktem na bucket list każdego z nas!

Opublikowano Podróże | Otagowano , , , , , , | Skomentuj

Miasto tysiąca twarzy – Barcelona

Hiszpański miszmasz

Na pierwszy rzut oka

Barcelona to miasto, którego nie sposób opisać jednym słowem. Zachwyciło mnie swoją wyjątkowością już w kilka sekund. Pierwszy raz byłam w Barcelonie na wycieczce szkolnej w 2017 roku (jak wspomniałam w poprzednich wpisach) i już wtedy poczułam, że jest to moje miejsce na ziemi. Co prawda, zwiedzaliśmy wtedy mnóstwo turystycznych lokacji i nie mieliśmy za bardzo kontaktu z prawdziwym, barcelońskim życiem, ale i tak zakochałam się w tym mieście. Odwiedziliśmy między innymi Park Güell, stadion FC Barcelona, La Rambla, fort na szczycie Monjuic i wiele innych cudownych miejsc. Każda z tych lokacji zapiera dech w piersiach i pokazuje piękno Barcelony. Podczas tej wycieczki zrobiłam kilka zdjęć, którymi właśnie teraz się z Wami chętnie podzielę!

Park Güell

Park Güell

Casa Milà

Casa Milà

Panorama Barcelony

Panorama Barcelony

Miasto od podszewki

W 2018 roku postanowiłam pojechać jeszcze raz do Barcelony, ale już na własną rękę. Zdecydowałam się na ten ruch, ponieważ odczuwałam lekki niedosyt. Miałam szansę poznać miasto z tej turystycznej strony, ale chciałam też zobaczyć prawdziwe życie. Cały wyjazd był organizowany przeze mnie i moje koleżanki, żadnych biur podróży itp. Stwierdziłyśmy, że będziemy na bieżąco szukać sobie ciekawe miejscówki, które warto odwiedzić. Omijałyśmy miejsca typowo turystyczne, albo chodziłyśmy do nich w godzinach, w których nie ma aż tylu turystów. Dzięki temu mogłyśmy w pełni skupić się na podziwianiu piękna tego miasta. Barcelona tętni życiem i patrząc z boku ma się wrażenie, że wszyscy się spieszą. Duże zamieszanie jest zawsze pod Sagrada Família, ale czy to nie jest oczywiste? Taki zabytek zawsze przyciąga tłumy ludzi. Jednak kilkanaście minut dalej w dzielnicy Gràcia toczy się zupełnie inne życie. Miałam przyjemność mieszkać tam przez 8 cudownych dni. Mówi się, że jest to ukryte miasto w mieście i ja się z tym stwierdzeniem w 100% zgadzam. Można tam odpocząć od korków i zgiełku, a także turystów. Ma się wrażenie, że miasto zostało gdzieś daleko za nami. Drogi są przeważnie jednokierunkowe, albo całkowicie niedostępne dla samochodów. Największą zaletą tej dzielnicy są tarasy i ogródki, które są zawsze zajęte przez miejscowych spędzających czas z rodziną i przyjaciółmi. Dodatkowo w godzinach wieczornych można spotkać ludzi jeżdżących na rolkach, muzyków i artystów ulicznych. Katalończycy gromadzą się na środku placu, przynoszą własne napoje, jedzenie i tak spędzają swój wolny czas. Przechodząc pomiędzy miejscowymi odnosi się wrażenie, że każdy nawiązuje ze sobą jakiś kontakt. Każdy rozmawia z każdym i wszyscy się świetnie bawią. Co prawda ciężko jest znaleźć kawałek wolnej przestrzeni, ale jak się już się usiądzie pomiędzy całą rzeszą Katalończyków można poczuć się jak wśród rodziny. Spacerując uliczkami dzielnicy Gràcia jest się w stanie dostrzec jak żyją miejscowi. Wielu z nich pozwala, aby „życie zewnętrzne łączyło się z wewnętrznym”. Chodzi mi o to, że Hiszpanie nie zamykają swoich domów przed innymi. Kilka razy udało mi się zobaczyć uchylone drzwi do mieszkania, w których stali obcy ludzie i razem z właścicielem oglądali np. mecz. To był niesamowity widok, który pozwala spojrzeć na to miasto z zupełnie innej perspektywy.Dzięki temu, że mieszkałam w tej dzielnicy byłam w stanie choć w małym stopniu odczuć jak wygląda życie według Katalończyków.

Zachód słońca na plaży Barceloneta

Zachód słońca na plaży Barceloneta

Sagrada Família

Sagrada Família

Graffiti na Carrer de Sardenya

Graffiti na Carrer de Sardenya

Uliczki dzielnicy Gràcia

Uliczki dzielnicy Gràcia

Spędziłam w Barcelonie kilka pięknych dni, których nigdy nie zapomnę i jeśli ktoś myśli nad przyjazdem do tego miasta to gorąco zachęcam!!!

Opublikowano Podróże | Otagowano , , , , , , , , | Skomentuj

Ciekawostka

Kierowcy idealni?

Jazda barcelońskimi ulicami może zmrozić krew w żyłach. Katalońscy kierowcy są uważani za jednych z najgorszych w całej Europie. Szacuje się, że w ciągu minuty dochodzi do trzech kolizji z udziałem samochodów. Według mnie duży wpływ na ten stan rzeczy ma fakt, że niektóre barcelońskie ulice są stosunkowo wąskie, mają specyficzny układ a każdy chce dotrzeć do swojego celu jak najszybciej. Do tej listy należy jeszcze dopisać taksówki, skutery, busy turystyczne oraz pieszych. Zauważyłam też, że dość sporo osób (kierowców jak i pieszych) nie stosuje się do przepisów ruchu drogowego. Każdy żyje jak chce i ustala własne zasady ( mówiąc żartobliwie) Większość mieszkańców porusza się przy użyciu komunikacji miejskiej, metra lub własnych nóg. W związku z tym około 70% mieszkańców uważa się za niezmotoryzowanych. Z moich doświadczeń wynika, że łatwiej i szybciej jest dostać się w określone miejsce wsiadając w autobus lub po prostu pieszo. Do wyłącznej dyspozycji pieszych przeznaczono aż 130 hektarów ulic, deptaków i ścieżek. To sprawia, że spacer po tym mieście jest bardzo przyjemny, jeśli oczywiście się nigdzie nie spieszysz. Dodatkowo od jakiegoś czasu hitem stała się elektryczna hulajnoga. Dużo kierowców jeżdżących samochodem do pracy przenosi się na to urządzenie, gdyż jego użytkowanie jest stosunkowo proste, przyjemne i efektywne. Uważam, że ja (jak i inni młodzi kierowcy) miałabym ogromne problemy żeby bez stresu poruszać się samochodem po Barcelonie. W sumie nic dziwnego! Nawet Katalończycy mają z tym problem.

Panorama Barcelony

Panorama Barcelony

Opublikowano , autor: admin | Skomentuj

Pierwszy raz w Hiszpanii

Hiszpania z mojej perspektywy

Wszystko ma swój początek!

W Hiszpanii pierwszy raz byłam w 2017 roku. Była to wycieczka organizowana przez szkołę, więc zwiedziłam wiele cudownych miejsc. Ogólnie mieszkaliśmy w małym, bardzo turystycznym miasteczku Santa Susanna, które jest usytuowane nad Morzem Śródziemnym. Miejscowość ta niestety mnie nie zachwyciła, ponieważ znajdują się tam praktycznie same hotele i domki wypoczynkowe. Jedynym plusem jest morze, które przy zachodzie słońca wygląda cudownie.

Zachód słońca w Santa Susanna

Zachód słońca w Santa Susanna

Girona – średniowieczne miasteczko

Kolejnym miejscem w Hiszpanii, które odwiedziłam było miasteczko o nazwie Girona. Miejscowość ta jest bardzo urokliwa i tajemnicza. Spacer jej uliczkami był dla mnie czymś magicznym, ponieważ miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Nie mogłam przestać podziwiać architektury budynków i ogólnego wyglądu Girony. I to właśnie tutaj jadłam najlepsze lody o smaku kwiatowym w życiu! Oczywiście nie można zapomnieć także o turystach, których było wszędzie pełno, i niestety, ciężko było w pełni skupić się na oglądaniu szczegółów tego miejsca. Najbardziej zapadły mi w pamięć domy nad rzeką Onyar, gdyż są one bardzo kolorowe i sprawiają, że człowiekowi, który na nie patrzy od razu poprawia się humor. Co prawda na pierwszy rzut oka miejsce to może kojarzyć się z Wenecją, ale po spędzeniu paru chwil nad tą rzeką, człowiek pozbywa się tego wrażenia.  Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że Girona jest obowiązkowym punktem na liście miejsc do zwiedzenia w Hiszpanii. Warto przejść się jej uliczkami chociażby po to, aby porównać je z dzielnicą gotycką w Barcelonie, która jest równie przepiękna!

Zdobienia na ścianach domów w Gironie

Zdobienia na ścianach domów w Gironie

Tossa de Mar i jej starówka

Na chwilkę zatrzymaliśmy się także w miejscowości Tossa de Mar. Miasto to jest słynnym kurortem na Costa Brava, więc oczywiście tutaj też było pełno turystów. Jednak uważam, że warto było spędzić trochę czasu w tym miejscu, ponieważ krajobraz jaki rozpościera się ze starówki Vila Vella i fortyfikacji obronnych (po których można spacerować!) jest cudowny.  Niestety nie mogę nic więcej na temat tego miasta powiedzieć, ponieważ nie spędziłam tam za wiele czasu. Uważam jednak, że warto tutaj przyjechać choćby na parę godzin dla samego podziwiania widoku na to urokliwe wybrzeże.

Tossa de Mar

Tossa de Mar

Odwiedziliśmy również Barcelonę, ale o niej powstanie osobny wpis, gdyż miasto to zaskoczyło mnie najbardziej ze wszystkich miejsc.

 

Opublikowano Podróże | Otagowano , , , , , | Skomentuj

W podróży po Hiszpanii

Barcelona – podróż przez miasto, które nigdy nie śpi

Od czego zacząć podróż po Barcelonie?

Jeśli chcesz zacząć zwiedzanie jednego z najpiękniejszych i najbardziej gościnnych miast świata – tak mówił o nim już 400 lat temu don Kichote z la Manczy – idź na Ramblas. Ta wysadzana platanami promenada to serce i salon miasta. Tu, między Placem Katalońskim a kolumną Kolumba u wejścia do portu, możesz spotkać całą Barcelonę. I nasycić oczy widokiem wszystkich kolorowych kwiatów, ptaków i ryb świata w kioskach ustawionych pośrodku alei i sklepach po obu jej stronach. Kupić wszystkie europejskie nowości wydawnicze i gazety. Z kawiarnianych tarasów lub rozstawionych wzdłuż alei kamiennych ławek godzinami patrzeć na ludzką rzekę.
Jeśli czujesz się zmęczony – jedź na Tibidabo. Nazwa Tibidabo jest bardzo trafna, zważywszy na widok, jaki się stąd roztacza. Nawiązuje do sceny kuszenia Chrystusa na górze (tibi dabo – dam ci), w której szatan ukazuje mu wszystkie wspaniałości tego świata. Podziwiać można, z wysokości ponad 500 metrów, całe miasto.
Panoramę miasta rozciągającą się ze szczytu Tibidabo aż po fioletowe o tej przedwieczornej godzinie morze zamyka od północy zbudowana przed olimpiadą, według projektu Normana Fostera, „kosmiczna” antena telekomunikacyjna Collserola. Nazwano ją tak od łańcucha niewysokich gór, do których należy Tibidabo. Iglica o wysokości 299 metrów strzela w niebo z zielonego wzgórza niewiele niższego od Tibidabo. Amatorzy mocnych wrażeń wjeżdżają szklaną windą na jej szczyt. Licząca 13 pięter użytkowa „kapsuła” – umieszczona w połowie wysokości iglicy – ma na najwyższym poziomie platformę widokową z teleskopami. Antena powstała w tym samym czasie, co ultranowoczesny, jeden z największych na świecie stadionów – słynny Nowy Stadion FC Barcelona.

Różnorodność w Barcelonie

Barcelona to trzy, a nawet cztery bardzo różne miasta. Obszerny pierścień nowoczesnej stolicy Katalonii z harmonijnie rozmieszczonymi drapaczami chmur otacza secesyjną i modernistyczną architekturę tej części miasta, która powstawała w XIX i na początku XX w. W środku tkwi średniowieczna Barri Gotic z jej wąskimi uliczkami, dziesiątkami księgarenek, gdzie poluje się na zapomniane książki i można grzebać do woli w pudłach z pożółkłymi zdjęciami i rycinami.
Na zewnątrz pierścienia autostrad rozrzucone są sypialne osiedla. Najstarsze są złożone ze smutnych bloków mieszkalnych budowanych przez państwo po 1945 roku, podczas pierwszego boomu industrialnego czasów dyktatury. W Barcelonie nowoczesność prawie wszędzie sąsiaduje z tradycją. Na szczycie Tibidabo można pójść do wesołego miasteczka, którego urządzenia pochodzą z początku ubiegłego wieku, a obok ostatniego przystanku Błękitnego Tramwaju pójść na kolację do La Venta z cudownym panoramicznym widokiem.

W powieści Mendozy bohater mówi: „Myślę, że Barcelona to miasto zaczarowane. Ma w sobie coś magnetycznego. Czasami jest niemiła, wroga, nawet niebezpieczna. Ale nie sposób jej porzucić”.

Opublikowano Podróże | Otagowano , , , , , , , , , , | Skomentuj